Archiwum luty 2010, strona 1


wyzszosc
19 lutego 2010, 18:34

Piątek...

 

Chyba wszyscy lubią piątek. Koniec tygodnia, początek weekendu;p Wszystko tak jak miało być. Ale nie zawsze ten dzień jest taki milutki...

 

Czasem wraca się do domu z myślą że to bd dzień bez problemów jeśli w szkole pójdzie dobrze. Lecz niestety często w domu zaczynają sie problemy. Rodzice bardzo chętnie decydują o twoim życiu, tym kim masz być, co i z kim robić, gdzie wychodzić, co oglądać lub co czytać. Decydują nawet o tym jak ma wyglądać twój pokój a przecież co im do tego skoro ty będziesz w nim mieszkał? Tacy są właśnie rodzice. Może niektórzy mają takie szczęście że łatwo dogadują sie z rodzicami.. lecz ja niestety nie. Nie moge odnaleźć języka którym mogłabym bezproblemowo dogadać sie z mama...

Wiem... rodzice zawsze kochają. Kiedy krzyczą-kochają. Kiedy dają szlaban-kochają. Kiedy tak na prawde mają Cie ... daleko-kochają.

Wiem że dla mojej mamy jestem najważniejsza i wskoczyłaby za mną w ogień ale kompletnie nie potrafi mnie zrozumieć:( a to nie jest takie trudne. Wystarczyłoby żeby raz chociaż raz usiadła i mnie do końca wysłuchała. Wystarczyłoby gdyby nie prawiła mi kazania od razu na początku tego o czym mówie. Wiem.. ja popełniam błędy ale zawsze jestem tego świadoma.. tego co i kiedy zrobiłam źle. Ona nie wie że ja nie jestem już mała dziewczynką której trzeba wszystko tłumaczyć. Ja mam 15 lat. Moge powiedzieć że dorosłam. Wszystkiego nauczyłam sie sama. Wiem co jest dla mnie najlepsze, z kim sie zadawać by nie mieć problemów. Komu ufać a komu nie. Wszystko rozumiem, nie potrzebuje tłumacza ani przewodnika. Dorosłam szybciej niż mama była na to przygotowana. Pozostało czekanie do momentu gdy uświadomi sobie że nie ma już tamtej małej i nic niewiedzącej dziewczynki ciekawej świata....

monotonnosc
18 lutego 2010, 22:25

Przytłaczająca monotonność..

Codziennie to samo... Pobudka, szkoła.. Dom.. zadania nauka.. Noc.. Nic nowego;p

Dziwne przemijanie. Dobijająca szarość.. nuda. Kiedyś sie to zmieni... może wiosną pojawią sie nowe kolory;)

 

 

"Życie jest tylko krótką przygodą, od nas zależy czy będzie ciekawie"

 

cud
17 lutego 2010, 19:14

Środa;)

Kurcze i wszystko(chyba wszystko) się naprawiło. Odmienił sie w tak szybkim tępie że w sumie nie wiem czy to nie jakaś pułapka ;/ I na dodatek pogodził mnie chyba z takim jednym, który też był na mnie wściekły... powinnam się cieszyć ale jakoś cały czas mam przeczucie że to wszystko znów pryśnie i będzie jak dawniej...

Gdy z nim pisałam(to było jeszcze wczoraj) to był taki miły.. taki jakby nawet  troskliwy, choć nie wiem czy to dobre określenie. Strasznie sie "odmienił" i to tak nagle;p normalnie cudowne nawrócenie;) ale to dobrze.

Pod presją działała
Żyć normalnie chciała
Choć przyjaciół miała
Często sama siedziała
Zawsze tak bardzo się starała
Czesto się poswiecała
Ci co jej nie znali
Często ja posadzałi
Dla nich ta złą była
Przed obelgami się kryła
Niezauważalna została
Nieznana nikomu.. Fatalna..

To napisałam wczoraj... Może komuś się spodoba.

najgorsza
16 lutego 2010, 21:01

I ja jestem tą najgorszą..:( zawsze staram sie być miła a tu okazuje sie że jestem podła, przebiegła i chamska... Oskarżają mnie Ci którzy mnie nie znają. Urażona duma-to ich powód. Najpierw Cie tak bardzo kochają a jak dasz im kosza to od najgorszych wyzywają: Choć wiedzą jak było nie dają sie przekonać.. Oni mają racje.

 

Już nie mam siły.. Znów sie z nim pokłóciłam. Uważa że to ja sie zmieniłam, lecz to on sie zmienił. Był taki kochany jak go poznałam.. Cichutki.. Grzeczny i miły. Zawsze byłam wobec niego szczera. No cóż.. on tak nie uważał. Nie powiedziałam mu od razu że go nie kocham.. Gubiłam sie w uczuciach do niego. Wiele razy przez niego płakałam-czy to była czegoś oznaka? Tak bardzo nie chciałam go zranić... Byłam niemiła by sam sie we mnie odkochał... lecz to nie skutkowało. Gdy powiedziałam że go nie kocham zaczęły sie problemy.. Ale wtedy nie wiedziałam że przyjdą większe...

 

Minęły dwa miesiące po tym zdarzeniu.. Ciągle ma do mnie żal. Nie jest i nie będzie już taki jak dawnej. Teraz jego celem jest wywołanie u mnie płaczu. Jego to zadowala. Stał się oschły.. obojętny i taki pewny siebie i "swojej prawdy".

 

Wczoraj przez niego płakałam.. Dzisiaj to przezwyciężyłam... Ciekawe co będzie jutro. Ciekawe na co sie odważy....